Prawdopodobnie tą recenzją wbiję kij w mrowisko. Od bardzo dawna żadna Xperia na łamach Tabletowo nie dostała aż tak wysokiej oceny – ale ja nic nie poradzę, że Sony Xperia 5 V aż tak bardzo mi się podoba. Jednocześnie trudno mi sprzęt ten wszystkim polecić… To naprawdę specyficzny, ale zarazem niezwykle ciekawy i oryginalny smartfon.
Ostatni raz dłużej smartfon z serii Sony Xperia miałem w okolicach 2014 roku, kiedy to w moje ręce wpadła pierwsza „Z-etka”. I z pewnością, zaraz obok Xiaomi Mi 9 SE, jest to smartfon z Androidem, który wspominam najlepiej, choć daleko było mu do ideału.
I bardzo podobnie jest z recenzowaną tu „piątką”, która w kilku miejscach rozczarowuje, choć ma też wiele zalet i niespotykanych w innych smartfonach cech. I mnie takie podejście przekonuje – wszystkie wady tego urządzenia nie są dla mnie kluczowe, zaś jego wyróżniki trafiają w mój czuły punkt.
Jaki więc jest smartfon Sony Xperia 5 V?
Specyfikacja Sony Xperia 5 V i zawartość pudełka
Już sam zestaw sprzedażowy Sony Xperia 5 V potrafi wzbudzić niemałe kontrowersje. W malutkim, szarym, ekologicznym pudełku z białą obwolutą, znajdziemy jedynie smartfon wraz z kilkoma świstkami papieru. Tak, nie znajdziemy tu nie tylko ładowarki, ale nawet kabla USB – zabrakło tu nawet igiełki do wyciągania karty SIM, ale to akurat jest w pełni uzasadniona decyzja.
O tym, co jest w środku, informuje nas odpowiednia grafika na opakowaniu, wraz z rekomendacją używania swojej własnej ładowarki o mocy od 2,5 do 30 W. I, o ile mnie tak ubogi zestaw sprzedażowy nie przeszkadza – choć nie pogardziłbym jakimś etui w zestawie – to jestem przekonany, że wielu osobom na widok takiej oszczędności (której przyświeca idea ekologii) właśnie włos jeży się na głowie.
Specyfikacja Sony Xperia 5 V:
wyświetlacz | – OLED 6,1″ (proporcje 21:9) – rozdzielczość 2520 x 1080 pikseli – częstotliwość odświeżania ekranu 120 Hz – HDR |
procesor | Snapdragon 8 Gen 2 |
RAM | 8 GB |
pamięć | 128 GB |
system | Android 13 |
aparaty tylne | Główny: – 52 Mpix (w pełnych proporcjach) – 12 Mpix zapisu fotografii – rozstaw pikseli: 2,24 µm (24 mm, rozmiar po połączeniu w grupy: 12 megapikseli), 1,12 µm (48 mm) – przysłona: f/1,9 – ogniskowa: 24 mm i 16 mm FOV: 84 stopnie Ultraszeroki: – 12 Mpix – rozstaw pikseli: 1,4 µm – przysłona: f/2,2 – ogniskowa: 16 mm FOV: 123 stopnie |
aparat przedni | 12 Mpix, f/2.0, FOV: 83 stopnie |
bateria | 5000 mAh |
ładowanie | – szybkie ładowanie 30 W (USB Power Delivery) – ładowanie bezprzewodowe Qi – ładowanie zwrotne |
5G | tak |
NFC | tak |
dual sim | nanoSIM i eSIM |
microSD | obsługa kart microSDXC (do 1 TB) |
głośniki | stereo |
czytnik linii papilarnych | tak, w przycisku blokady |
USB typu C | tak, SuperSpeed 5 Gb/s (USB 3.2) |
wymiary | 154 x 68 x 8,6 mm |
waga | 182 g |
odporność | odporność na wodę (IPX5/IPX8) i pył (IP6X) szkło Corning Gorilla Glass Victus 2 |
wersje kolorystyczne | czarny, platynowo-srebrny i niebieski |
inne | gniazdo audio 3,55 mm nagrywanie wideo do 4K w 120 FPS WiFi 2,4 i 5 GHz Bluetooth 5.3 |
cena | 4899 złotych |
Wzornictwo i jakość wykonania
Odnoszę wrażenie, że w świecie smartfonów jest od jakiegoś czasu okropnie nudno. Ostatnie generacje flagowych urządzeń Apple czy Samsunga już od paru lat trzymają się designu poprzednich modeli, przez co coraz trudniej rozpoznać, jaki model smartfona ktoś ma w ręce.
Sporo świeżości w kwestii wyglądu przyniosły co prawda składane smartfony, które – o ironio – złamały wiele obowiązujących schematów. Jednak na rynku „tradycyjnych”, nieskładanych smartfonów, wieje nudą i rzadko kiedy ktoś pokusi się o coś oryginalnego, co wyróżniłoby dane urządzenie na tle innych.
I o ile Sony również od lat nie prezentuje jakichś ogromnych zmian w swoich generacjach smartfonów, jeśli chodzi o wygląd, to design całej serii Xperia trzeba wciąż uznać za oryginalny na tle urządzeń innych producentów. I bardzo to szanuję, ponieważ dzięki temu recenzowaną tu Xperię 5 V trudno pomylić z jakimkolwiek innym modelem konkurencji. Trzeba jednak zauważyć, że nie każdemu musi się ten design podobać, głównie przez dość szerokie – jak na dzisiejsze standardy – ramki wokół wyświetlacza i format samego ekranu.
W Xperii 5 V Sony znów wykorzystało wyświetlacz o proporcjach 21:9, przez co smartfon jest zauważalnie węższy, ale za to dłuższy – telefony innych producentów raczej trzymają się „standardowych” proporcji 18:9. Gdyby tego było mało, smartfon ma jeszcze dość grube ramki wokół ekranu – o ile te na dłuższych bokach są jeszcze jak najbardziej akceptowalne, tak te na górze i na dole z pewnością odstają od konkurencji (ale są chociaż symetryczne). Na plus trzeba zaliczyć frontowi urządzenia to, że w wyświetlaczu nie znajdziemy żadnego notcha czy dziurek z aparatem – przedni obiektyw zmieścił się właśnie we wspomnianej ramce wokół ekranu.
Boki urządzenia są już znacznie bardziej standardowe, choć kryją parę niespodzianek. Metalowa ramka jest dość mocno ścięta i, oprócz standardowych przycisków funkcyjnych, znaleźć na niej możemy kilka ewenementów w postaci gniazda Jack 3.5 mm na górze, dedykowany wykonywaniu zdjęć dwustopniowy przycisk na boku i wyciąganą tackę na karty SIM i microSD na dole, której o dziwo nie wysuwamy przy pomocy znanych „igiełek”, a przy użyciu np. paznokcia. Te dwie ostatnie rzeczy mocno sugerują nam, że Xperia 5 V jest smartfonem, w którym duży nacisk kładzie się na możliwości fotograficzne.
Na obudowie standardowo logo producenta, znaki towarowe i – mocno przeprojektowana względem poprzednika – wyspa aparatów, na której znajdziemy dwa „oczka” przedzielone pojedynczą lampą błyskową i zaskakująco duży otwór na mikrofon.
Niestety, nad czym zawsze ubolewam, obiektywy zauważalnie wystają poza tył smartfona, przez co nie leży on na płasko. Same plecki urządzenia wydają się bardzo śliskie, ale co ciekawe smartfon dość pewnie leży w dłoni, co jest prawdopodobnie zasługą wspomnianych już podłużnych proporcji i metalowej ramki, która zapewnia dobry chwyt.
Ja w wyglądzie i jakości wykonania Sony Xperia 5 V zakochałem się już po kilku sekundach od wyciągnięcia z pudełka. W moim przypadku jest to wynik kilku rzeczy, takich jak dawny sentyment do marki i tego stylu projektowania smartfonów, wysokiej jakości materiałów i – po prostu – oryginalności całego urządzenia, o której już wielokrotnie tu pisałem.
Doceniam tu również proporcje „piątki”, które bardzo przypadły mi do gustu, choć osoby z mniejszymi dłońmi mogą mieć w tej kwestii kompletnie inne odczucia.
Wyświetlacz
Kontynuując temat ekranu trzeba oddać Xperii 5 V, co królewskie. Pomimo tego, że smartfon wydaje się dość mały, to – dzięki wykorzystaniu ultrapanoramicznych proporcji 21:9 – udało się zmieścić tu całkiem spory wyświetlacz o przekątnej 6,1 cala – czyli takiej samej, jak w poprzedniku. I nie jest to byle jaki ekran, bo mowa tu o fenomenalnym wyświetlaczu OLED o rozdzielczości 2560 x 1080 pikseli, który wspiera oczywiście HDR i wysoką częstotliwość ekranu na poziomie 120 Hz.
Do tego wszystkiego smartfon ma co tylko może – zaczynając od standardu DCI-P3 wspieranego w 100%, po inne technologie, takie jak CineAlta czy punkty bieli D65, które docenią głównie profesjonalni użytkownicy. Dla większości z nas najważniejsze jest jednak to, że wszystkie te parametry składają się na naprawdę dobry wyświetlacz, którego pozazdrościć mógłby niejeden inny flagowiec.
Czerń jest bezbłędna, tak samo, jak odwzorowanie kolorów, które dodatkowo możemy podkręcić, jeśli właśnie taki sposób prezentowania obrazu preferujemy. Opcje możliwości dostosowania ekranu pod użytkownika są nadzwyczaj bogate jak na smartfon, co nie powinno w sumie dziwić, patrząc na doświadczenia producenta w dziedzinie telewizorów.
Kąty widzenia również nie pozwolą nam na narzekanie, a wisienką na torcie jest szkło Corning Gorilla Glass Victus 2, które zapewnia bardzo wysoką wytrzymałość zarówno na zarysowania, jak i na poważniejsze uszkodzenia wyświetlacza.
Gdybym już musiał się do czegoś przyczepić, to do dość kiepskiej automatycznej jasności ekranu, która praktycznie zawsze wydawała mi się zbyt niska. Problem miałem też z maksymalną szczytową jasnością, która też wydawała mi się miejscami zbyt niska – w bardzo słoneczne dni, ekran potrafił być nieco nieczytelny, ale podobnie w tej kwestii prezentuje się również większość konkurentów testowanej Xperii.
Wspomnieć muszę też o dość rozczarowującym Always on Display, które jak najbardziej jest tu obecne, ale nie pozwala na zbyt dużo personalizacji – to jednak problem samego oprogramowania, a nie ekranu.
Działanie i oprogramowanie
Sony Xperia 5 V działa na prawie czystym Androidzie 13, producent dorzucił tu jedynie parę swoich funkcji i aplikacji. Zastąpiono między innymi systemowe oprogramowanie aparatu i kamery, ale o tym przeczytacie w dalszej części recenzji. Cała reszta wygląda i działa jak kompletnie czysty Android, w jedynie kilku miejscach zdradzając, że Sony coś tu dodatkowego zaimplementowało.
Najwięcej nowości względem natywnego systemu, mam wrażenie, jest w kwestiach wynikających z “długiego” ekranu smartfona Sony, jak chociażby nieco bardziej rozbudowany tryb jednej ręki czy boczny sensor.
Ten ostatni to podręczne menu zarządzania wieloma aplikacjami na jednym ekranie, które jest dostępne praktycznie w każdym momencie – o ile oczywiście włączymy tę funkcję.
Dodatkowo boczny sensor pozwala nam na skonfigurowanie kilku gestów i dodatkowych opcji, które mogą pomóc w szybkim i efektywnym korzystaniu ze smartfona z tak niecodziennym wyświetlaczem.
Jest tu niestety również parę niedoskonałości, jak wspomniane już ubogie Always on Display czy brak możliwości dynamicznej zmiany częstotliwości odświeżania ekranu (coś, co jest standardem w innych smartfonach, i co może wspomóc długość pracy na baterii), a także inne pomniejsze braki – nie są to jednak rzeczy, które kompletnie psują mi odbiór całości oprogramowania i z Sony Xperia 5 V pod tym względem korzystało mi się bardzo dobrze.
Jeśli chodzi o wydajność, nie mam co do niej żadnych zarzutów. Smartfon wyposażony został w procesor Snapdragon 8 drugiej generacji wraz z 8 GB pamięci RAM, co w połączeniu z czystym Androidem 13 przekłada się na fenomenalną stabilność i szybkość działania.
Xperii 5 V nie jest straszna żadna gra czy aplikacja, a nawet kilka programów włączonych jednocześnie, do czego zachęca podłużny ekran. Z radością informuję też, że smartfon dość długo „utrzymuje przy życiu” aplikacje w tle, co sugeruje dobrą optymalizację urządzenia – oczywiście włączenie trybu STAMINA ogranicza nieco ten aspekt.
Przed rozpoczęciem pisania tej recenzji, przypomniałem sobie nasz zeszłoroczny test poprzednika tego urządzenia – Sony Xperia 5 IV. Szymon narzekał w tym tekście między innymi na silne i częste nagrzewanie się tego modelu – na całe szczęście w tegorocznej „piątce” problem ten został w większości wyeliminowany, co może być zasługą nowszego procesora lub lepszego odprowadzania ciepła, albo obu tych rzeczy jednocześnie.
Recenzowany przeze mnie smartfon bardzo rzadko się nagrzewa – nawet podczas używania 120 Hz (który był moim domyślnym trybem). Również podczas grania w bardziej skomplikowane gry 3D, smartfon nie osiąga temperatur, które byłyby nieprzyjemne dla użytkownika – tu duży plus dla producenta za przyjrzenie się tej sprawie i jej rozwiązanie.
Trochę rozczarowuje jedynie brak wyższej wersji urządzenia z większą ilością pamięci wewnętrznej (w sklepach znajdziemy wersję tylko z 128 GB, co przekłada się na mniej więcej 100 GB wolnej przestrzeni dla użytkownika), ale z drugiej strony producent zadbał o obsługę kart pamięci microSDXC o pojemności do aż 1 TB, którą wymienić możemy w dosłownie kilkanaście sekund, wysuwając w prosty sposób tackę z kartami – jest to więc sensowne rozwiązanie tego problemu.
Benchmarki:
GeekBench 6:
- single core: 2016
- multi core: 5168
3DMark – Wild Life – Extreme: 3637
Szybkość pamięci przetestowana w aplikacji Androbench:
- szybkość ciągłego odczytu danych: 1777,03 MB/s
- szybkość ciągłego zapisu danych: 1307,1 MB/s
- szybkość losowego odczytu danych: 350,43 MB/s
- szybkość losowego zapisu danych: 449,23 MB/s
Zaplecze komunikacyjne i audio
Smartfon oczywiście, jak na tę półkę cenową przystało, wyposażony jest we wszystkie najważniejsze i najnowsze łączności z 5G, Bluetooth 5.3 i NFC na czele. Przez całe dwutygodniowe testy nie miałem żadnych większych problemów ze wszystkimi sieciami, nie licząc kilku miejsc w galeriach handlowych i w podziemnym dworcu, gdzie sygnał komórkowy był bardzo słaby lub w ogóle go nie było. W analogicznych miejscach ze swoim prywatnym iPhonem nigdy nie miałem tam problemów z zasięgiem, ale nie uważam tego za ogromną wadę Xperii 5 V, ponieważ takie miejsca mogę zliczyć na palcach jednej ręki i duża część innych smartfonów również by sobie tam nie poradziła lepiej.
Nic złego napisać nie mogę zaś o audio, które – jak to u Sony bywa – musi być perfekcyjne. I nie chodzi mi tu tylko o samo brzmienie na słuchawkach (zarówno tych bezprzewodowych, jak i z przewodem Jack 3.5 mm), które charakteryzuje się fantastyczną jakością i bardzo bogatymi opcjami personalizacji, ale również o zewnętrzne głośniki, które są nie tylko donośne, ale i całkiem niezłe pod względem jakości jak na smartfon. Na pokładzie mamy oczywiście takie technologie, jak Dolby Sound, 360 Reality Audio (z opcją dodatkowej konfiguracji), Upmix, DSEE Ultimate i inne super brzmiące (zarówno w nazwie, jak i praktyce) funkcje.
Ciekawym, aczkolwiek niezbyt często wykorzystywanym przeze mnie dodatkiem, były dynamiczne wibracje smartfona w rytm muzyki, których siłą możemy sterować w każdym momencie – oczywiście z opcją pełnego wyłączenia. Jest to efekt, który teoretycznie gdzieś tam pogłębia wrażenia z muzyki, gdy trzymamy smartfon w ręce, ale z drugiej strony efekt ten jest tworzony automatycznie na podstawie wartości muzycznych danego utworu, przez co nie każdy gatunek i utwór dobrze się w tym sprawdzają.
Czas pracy
Na stronie producenta znaleźć możemy następujący tekst o Sony Xperia 5 V: “Zapomnij o rozładowanej baterii. Kiedy zaczniesz dzień z całkowicie naładowanym smartfonem Xperia 5 V, następnego ranka wskaźnik baterii pokaże nawet 50%”. W mojej opinii jest to nazbyt optymistyczny scenariusz, co w przypadku marketingu u wszystkich producentów jest dość powszechne. Nie oznacza to jednak, że Sony Xperia 5 V ma kiepską baterię – jest dobrze, ale nie jest to również żaden „długodystansowiec”.
W „piątce” znajdziemy baterię o pojemności 5000 mAh ze wsparciem szybkiego ładowania Power Delivery do 30 W – jest to więc szybkie ładowanie raczej z samej nazwy, patrząc na inne smartfony w tym przedziale cenowym. W mniej więcej pół godziny recenzowaną tu Xperię naładujemy do połowy, a naładowanie całego akumulatora zajmie nam nawet półtorej godziny.
Pełna bateria najdłużej wystarczyła mi na 7 godzin SoT, jednak w scenariuszu tym ekran wyświetlacza włączony miał tryb 60 Hz i przez dość długi czas smartfon działał w trybie STAMINA.
Jeśli więc zdecydujemy się na używanie smartfona w trybie 120 Hz z maksymalną jasnością i dodatkowo wyłączymy wspomniany tryb oszczędzania energii, urządzenie działać powinno około 5-6 godzin, w zależności od stopnia użytkowania.
Jest to dla mnie w pełni akceptowalny wynik, mając na uwadze wykorzystywanie pełnej mocy smartfona w postaci podwyższonej częstotliwości ekranu, włączonego Always on Display i korzystania z nieco bardziej wymagających aplikacji czy gier.
Wartym odnotowania jest fakt, że gdy bateria w smartfonie spada poniżej poziomu 5%, to natychmiastowo jego wydajność diametralnie spada, prawdopodobnie po to, by wydłużyć jeszcze nieco jego żywotność.
Producent nie zapomniał o wsparciu dla ładowania bezprzewodowego Qi, które może i nie jest rekordowo szybkie, ale wystarczające do doładowania telefonu w trakcie dnia. Super dodatkiem jest również ładowanie zwrotne, dzięki któremu doładować możemy inny smartfon lub np. słuchawki, wspierające bezprzewodowe ładowanie. Jak dla mnie dodatki te w pełni wynagradzają nieco powolne szybkie ładowanie i baterię, która mi wystarczała średnio na od jednego do półtora dnia standardowego użytkowania.
Aparat
Względem poprzednika Xperię 5 V pozbawiono jednego z aparatów, co jednak nie powinno być problemem, ponieważ miejsce teleobiektywu zajmuje… główny obiektyw ze zmienną długością ogniskowej o wartości 24 oraz 48 mm. I jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, jak dobrze radzi sobie ten aparat z podwójnym przybliżeniem. Główny aparat ma 52 megapiksele, a ultraszeroki wraz przednią kamerką po 12 megapikseli.
Główne aparaty
Tryb automatyczny
Pomimo tego, że Sony dostarcza obiektywy do wielu topowych urządzeń konkurencji, smartfony japońskiej firmy nie zawsze były synonimem najwyższej jakości, jeśli chodzi o zdjęcia. Winę najczęściej ponosiło tutaj oprogramowanie, z którym o dziwo Sony nie zawsze sobie radziło, pomimo ogromnych doświadczeń w tej dziedzinie na rynku lustrzanek i innych „dużych” aparatów czy kamer. Jednak od jakiegoś czasu smartfony Sony (w szczególności te z wyższej półki) łamią ten krzywdzący stereotyp – i Sony Xperia 5 V jest tego kolejnym udanym przykładem.
To, co bardzo przypadło mi do gustu, to kolory wykonywanych fotografii, które nie są tak bardzo nasycone i nienaturalne, jak to lubią robić niektóre smartfony. Zdjęcia z głównego obiektywu (zarówno te „normalne”, jak i z podwójnym przybliżeniem) prezentują się fantastycznie, mają wysoką szczegółowość i dobrze radzą sobie z automatycznym HDR.
Podobnie, ale o klasę niżej, radzi sobie obiektyw ultraszeroki, który nieco inaczej interpretuje kolory i który ma mniej szczegółów. Również sześciokrotny zoom (wspierany przez sztuczną inteligencję – lub nie, w zależności od preferencji użytkownika) nie daje powodów do narzekań, choć im światła mniej, tym gorsza jego jakość.
Sony Xperia 5 V całkiem nieźle radzi sobie również w gorszych warunkach oświetleniowych, w szczególności w zdjęciach z głównego obiektywu – nawet w trybie automatycznym. Oczywiście lepsze efekty otrzymamy korzystając z dedykowanego trybu nocnego, który potrafi wyciągnąć naprawdę sporo detali z ciemniejszych scenerii. W ciemnościach widać też różnicę jakościową pomiędzy podstawowym obiektywem a ultraszerokim – ten drugi radzi sobie wyraźnie gorzej.
Sporo ciepłych słów muszę jeszcze skierować w stronę trybu portretowego „Piątki”, który fantastycznie wycina i rozmazuje tło za fotografowanym obiektem (działa to dobrze nie tylko w przypadku ludzi, ale i np. fotografii przedmiotów).
Dodatkowo widać, że w przypadku twarzy tryb ten poprawia nieco kolory (w bardzo naturalny sposób) i samą „geometrię”, gdy robimy zdjęcie w trybie 48 mm, dzięki czemu fotografie wychodzą naprawdę dobrze.
Tryb profesjonalny
Jeśli jednak takie parametry, jak czas otwarcia migawki, czułość ISO i przysłona nie są Wam obce, bardzo polecam zajrzeć każdemu do pozostałych trybów w aplikacji Photo Pro, które mogą wydać się znajome użytkownikom lustrzanek.
Oprócz trybu podstawowego (który wolę nazywać automatycznym), w Sony Xperia 5 V znajdziemy też tryby: priorytetu migawki (S), ekspozycji ręcznej (M), program auto (P) (od którego wymaga się trochę ingerencji od użytkownika – nazwa jest więc moim zdaniem nieco myląca) i 3 miejsca na zapisanie swoich własnych predefiniowanych trybów (MR).
Wszystkie te tryby wrzucam do ogólnego worka, który nazywam „trybem Pro”, i z którego polecam czasem Wam korzystać. Bo o ile zdjęcia z automatu są jak dla mnie po prostu „okej” jak na urządzenie flagowe, tak te z trybu manualnego potrafią zachwycić i wycisnąć z mobilnej fotografii wszystko, co tylko się da.
I o ile sam potrafię wykorzystać jedynie ułamek możliwości tego aparatu, to frajda, jaką dostarczył mi tryb Pro podczas tych dwutygodniowych testów, jest nieporównywalnie większa od jakiegokolwiek innego smartfona, którego miałem okazję przez ostatnie lata testować.
Przedni aparat
Obiektyw do selfie nie odstaje jakoś szczególnie od głównych aparatów, ale jednak oceniłbym go nieco niżej niż w przypadku chociażby Samsunga czy iPhone’a. Zdjęcia wychodzą dość wyraźne, choć nie pogardziłbym jeszcze ciut większą szczegółowością – tym bardziej w gorszych warunkach oświetleniowych. Bardzo dobrze radzi sobie za to tryb portretowy, który nie ma problemów nawet z trudnymi tłami i włosami fotografowanej osoby.
W ciemnych sceneriach wspomóc nas może zarówno tryb nocny, jak i doświetlenie ekranem. Oba te scenariusze pomagają nam zwiększyć czytelność wykonywanych przez nas zdjęć, choć ja preferuję ten pierwszy tryb. Pomimo tego, że tryb nocny wykonuje zdjęcie nieco dłużej i nie doświetla aż tak bardzo twarzy, całościowo fotografia wychodzi znacznie lepsza, choć widać tu wyraźnie wysokie ISO w postaci szumów. Tragedii moim zdaniem jednak tu nie ma.
Wideo
Domyślnie w Sony Xperia 5 V filmy nagrywać możemy w aż trzech aplikacjach dostarczonych przez producenta. Każda z nich różni się od siebie sposobem zaawansowania, ale Sony nie zostawia nas samych sobie – dwie najbardziej skomplikowane aplikacje mają podstawowe samouczki.
Photo Pro – podstawowy tryb wideo
W głównej aplikacji foto znaleźć możemy szybki dostęp do podstawowego trybu nagrywania wideo. To raczej tu swoje filmy nagrywać będzie większość użytkowników „Piątki”, bo raczej mało kto potrzebuje czegoś więcej od swojego smartfona w tej kwestii – w tym ja.
Możemy tu ustawić rozdzielczość i liczbę klatek na sekundę nagrywanego wideo – maksymalnie nawet 4K i 120 FPS (!!!) zarówno przy pomocy podstawowego aparatu, jak i ultraszerokiego – dostosowywać temperaturę barw i jasność nagrań, skorzystać z trybu bokeh, zmienić wykończenie wideo, włączyć jeden z dwóch trybów mikrofonów (ogólny i skupiony na głosie) czy S-Cinematone, który powinien dać nam większą władze nad plikiem po jego nagraniu. Jest tu też specjalny tryb prezentowania produktu, ale nie jest on dostępny w każdej rozdzielczości. Całkiem więc sporo opcji, jak na podstawową aplikację.
Video Pro – średniozaawansowany tryb wideo
Jeśli jednak od swojego smartfona oczekujecie więcej w kwestii nagrywania wideo, to powinna was zainteresować dedykowana aplikacja Video Pro, która pozwoli na znacznie większą ilość modyfikacji i kontroli nad filmem.
Tu bez większego problemu zmienicie manualnie ostrość (choć oczywiście automatyczne wspomaganie również się znajdzie), format plików, ISO, migawkę, balans bieli i wiele wiele innych właściwości filmów. Dodatkowo skorzystacie z bardzo bogatego wyświetlania aktualnych parametrów wideo, a także audio.
Cinema Pro – zaawansowany tryb wideo
Tu, uczciwie pisząc, nie mam pojęcia, co się już dzieje, a przynajmniej nie na tyle, by to jakoś sensownie wytłumaczyć. Dlatego przepiszę to, co mówi sama aplikacja „Cinematography Pro umożliwia nagrywanie filmów przypominających kinowe przy użyciu procesu i Wyglądów (ekspresji kolorystycznych) opartych na naszej flagowej kamerze CinemaAlta VENICE.”
Oprogramowanie to ma dużo cyfrowych przycisków, a także pokręteł i wierzę, że w naprawdę zdolnych rękach można zdziałać tu cuda – ale to na pewno nie w moich rękach ;)
Najważniejsze jednak jest to, że Sony Xperia 5 V nagrywa naprawdę dobre wideo – niezależnie od tego, którą aplikację wybierzecie. Oczywiście, jeśli potraficie wykorzystać zaawansowane możliwości oprogramowania Video Pro i Cinema Pro, Wasze filmy będą jeszcze lepsze, ale – tak samo jak w przypadku fotografii – musicie poświęcić temu trochę czasu.
Podsumowanie
W niniejszej recenzji wypunktowałem dość sporo wad czy raczej problemów Sony Xperia 5 V, co nie do końca przekłada się na ocenę końcową tego urządzenia. To wiążę się z tym, co pisałem we wstępie tej recenzji – najnowszy smartfon Sony bardzo trafił w moje gusta i większość jego największych wad w ogóle mi nie przeszkadza. Pomimo tak wysokiej oceny końcowej Xperii 5 V, nie mogę jednak tego smartfona polecić każdemu w ciemno – to nie jest łatwe urządzenie do rekomendacji.
Technicznie jest to fantastyczny smartfon – to nie podlega wątpliwości, choć ma on dość niecodzienne wymiary, które nie każdemu muszą przypaść do gustu. Oprogramowanie też w większości daje tu radę, choć niektóre jego aspekty, jak między innymi dość skomplikowana aplikacja aparatu i ta do kręcenia filmów, wymaga nieco odmiennego podejścia do tematu fotografii niż u konkurencji.
Jest to więc smartfon nieco inny od pozostałych na rynku, który nie musi trafić w gusta każdego – i to mi się bardzo podoba. W świecie podobnych do siebie urządzeń, Sony Xperia 5 V wybija się przed szereg, głównie swoim wyglądem i podejściem do mobilnej fotografii, która oczekuje od użytkownika nieco więcej, niż tylko naciśnięcia przycisku migawki.
I to już na starcie może spowodować u dużej części potencjalnych klientów skreślenie tego urządzenia ze swojej listy zakupowej – ale nie u mnie, bo smartfon ten trafił w mój czuły punkt. I chyba nie jestem w tym sam, patrząc na małą, ale za to bardzo aktywną i głośną grupę fanów smartfonów Sony.